Pięć punktów i bonus w czterech startach to z pewnością nie jest wynik, który zadowala Kubę po meczu w Bydgoszczy. Był to jego pierwszy występ po kontuzji, której skutków, jak zaznacza, ani trochę nie odczuwa.
Do niedzieli łódzka drużyna nigdy wcześniej nie wygrała w Bydgoszczy. Po wyrównanym meczu udało się to zmienić wywożąc nie tylko dwa punkty lecz również bonus za dwumecz. – Super, że wygraliśmy po raz pierwszy w historii z Polonią na jej torze w Bydgoszczy. Fajnie, że cała drużyna jedzie i koledzy uzupełnili lukę w postaci mojej słabszej postawy – mówi dwudziestopięciolatek.
5 czerwca Kuba doznał złamania kości łódeczkowatej i pęknięcia promieniowej. Skuteczne metody leczenia sprawiły, że mógł on bez problemu wystąpić już po 3 tygodniach od pojawienia się urazu. Nie był on również w sposób bezpośredni przyczyną słabszego wyniku. – Po kontuzji nie ma śladu. Ręki w czasie jazdy w żaden sposób nie odczuwałem. Po prostu brakuje mi objeżdżenia, bo trzy tygodnie siedziałem w domu. Muszę z powrotem wrócić do rytmu meczowego, poza tym moje ostatnie występy w Bydgoszczy nie były zadowalające. Teraz również nie jestem zadowolony ze swojej postawy – tłumaczy.
Okazję do rozjeżdżenia się Kuba będzie miał w trwającym tygodniu. W środę wystąpi w IV rundzie czeskiej Extraligi, a być może w piątek zadebiutuje w duńskiej DSL, gdzie jego Munkebo Scorpions podejmie Region Varde. W niedzielę natomiast Orzeł Łódź zmierzy się z Lokomotīvem Daugavpils.