Oficjalny serwis Jakuba Jamroga – Kuba: Awans nam się należał

Sponsorzy

Sezon 2017 w Nice 1. Lidze Żużlowej dobiegł końca. Mistrzowskie trofeum trafiło w posiadanie żużlowców Grupa Azoty Unii Tarnów. Z Kubą porozmawialiśmy o przebiegu tego ostatniego meczu, nerwach w związku z faktem, że to ostatni bieg rozstrzygał o losach dwumeczu, byciu liderem w finale i faulu Kacpra Gomólskiego.

Początek spotkania w Tarnowie był niezwykle wyrównany. W pierwszym biegu dnia padł rezultat 4:2 dla gospodarzy za sprawą duetu Jamróg – Ljung, a kolejne trzy wyścigi kończyły się remisem. Wynik w granicy styku utrzymywał się do dziewiątego biegu. Wówczas ponownie duet Jamróg – Ljung podwójnie pokonał Andersa Thomsena, który na ostatnim okrążeniu zaliczył upadek. Przewaga Grupa Azoty Unii Tarnów wzrosła do ośmiu „oczek”.  Ostatecznie udało się wygrać dziesięcioma i przypieczętować awans do PGE Ekstraligi!

– Na pewno to spotkanie było ciężkie, ale i godne finału ligi. Cieszymy się też z tego, że wytrzymała pogoda. Prognozowano opady deszczu, ale udało się odjechać to spotkanie w optymalnych warunkach. Nie ukrywam, że ten awans nam się należał. Wygraliśmy rundę zasadniczą, przebrnęliśmy także przez półfinał. Play-offy rządzą się jednak swoimi prawami, tutaj o sukcesie zadecydować może najmniejszy detal. Było trochę nerwów, ale potwierdziliśmy swoją moc i fakt, że to Grupa Azoty Unia Tarnów była najlepszą drużyną na zapleczu PGE Ekstraligi – komentuje Jakub Jamróg, który tym samym sezon kończy na dziesiątym miejscu w ligowych statystykach. W dwunastu spotkaniach „Ambrek” wykręcił 104 punkty i 16 bonusów, co dało mu średnią biegopunktową – 2,182. Jest to czwarty wynik w zespole.

O losach finałowego dwumeczu decydował ostatni wyścig. W nim duet Kenneth Bjerre – Jakub Jamróg w starciu z Andersem Thomsenem i Kacprem Gomólskim musiał wywalczyć minimum dwa punkty. Czy w tarnowskim obozie pojawiły się w związku z tym nerwy, dodatkowa presja? – Staraliśmy się z Kennethem zachować spokój, choć było ciężko. Bardzo blisko nas był Krystian Plech, menadżer Kacpra Gomólskiego, którego boks znajdował się blisko miejsca, gdzie w parku maszyn trzeba ustawić się przed wyjazdem na tor. Przez całe dwie minuty Krystian wspierał Andersa i Kacpra, motywował ich hasłami, że są lepsi, że spokojnie sobie w tym biegu poradzą. Z Kennethem tylko uśmiechaliśmy się do siebie, a efekt był taki, że to Wybrzeże, nie wytrzymało ciśnienia finałowego biegu.

W pierwszym podejściu do wspomnianego, piętnastego wyścigu „GinGer” staranował Kubę, a sędzia wykluczył zawodnika Zdunek Wybrzeża Gdańsk z powtórki. W rozmowie z Tomaszem Lorkiem, Kacper Gomólski przyznał, że punkt widzenia zależał od strony, która ten moment ocenia i on uważa, że był z przodu, a tarnowianin najechał na jego tylne koło, a Kuba powie, że był atakowany i przewrócony. – Sytuacja z Kacprem była ewidentna. Zostałem sfaulowany, Kacper po prostu wjechał w mój tor jazdy, taranując mój motocykl. Sędzia podjął słuszną decyzję, w zasadzie nie wyobrażałem sobie, bym to ja miał zostać wykluczony. Do Kacpra żadnej urazy nie mam, przyszedł, przeprosił, przybiliśmy sobie „piątkę”. Wiadomo, to był finał, każdy wiedział o co jedzie i na jakim wyniku mu zależy. Na szczęście jestem cały, mogłem pojechać w powtórce i przypieczętować triumf na wagę awansu.

Decyzja sędziego co do sytuacji z biegu piętnastego to była raczej czysta formalność. Czy wobec tego Kuba siedząc jeszcze po upadku na torze, poczuł, że schodzi z niego całe ciśnienie, bo w powtórce wystarczy po prostu dojechać do mety? – Pojawiły się takie myśli (śmiech – dop. aut.). Słyszałem aplauz kibiców, gdy sędzia podjął decyzję o wykluczeniu Kacpra, a ja też byłem świadom, ile punktów potrzebujemy, by osiągnąć awans. Pojawiło się lekkie rozluźnienie, wiedzieliśmy, że nie ma co szaleć, byleby dowieźć i nie ma sensu ryzykować. Ja się starałem, prowadziłem, ale Anders był w niedzielę piekielnie szybki i ciężko było go upilnować.

Kuba zdobywając w niedzielnym spotkaniu 11 punktów i dwa bonusy, okazał się być najlepiej punktującą „Jaskółką„, choć nie ukrywa, że dowiedział się o tym, kilka godzin po zakończeniu ostatniego wyścigu w Mościcach. – Późnym wieczorem, gdy opadły emocje i euforia po meczu, usiadłem wygodnie, by sprawdzić w Internecie wyniku meczu. Wówczas spostrzegłem, że byłem liderem Grupa Azoty Unii w tym najważniejszym meczu. Było to na pewno miłe uczucie na zakończenie dnia, bowiem w czasie meczu nie skupiam się na tym, jak punktują zawodnicy jeśli chodzi o wynik indywidualny. Wiedziałem, że miałem dużo punktów, bowiem pojechałem w piętnastym biegu. To także było dla mnie małe wyróżnienie, móc pojechać w ostatnim, decydującym biegu z udziałem czterech najlepszych jeźdźców meczu. Dodatkowo miłym uczuciem było wjechać na metę z uniesioną ręką do góry, gdy cały stadion rozpoczął już świętowanie zwycięstwa i awansu.

Więcej zdjęć autorstwa Kuby Porębskiego – TUTAJ.

Dodano: 25 września 2017

Kluby w sezonie 2025

Wilki Krosno

Ostatnie zawody

13..10.2024
Extraliga
4. runda
(Žarnovica)
(2,6!,2) 10

Następne zawody


Do zobaczenia w sezonie 2025!

Patronat medialny