Można śmiało stwierdzić, że terminarz zafundował Kubie długi weekend spędzony w Łodzi. W czwartek na torze przy ul. 6 sierpnia odbył się ćwierćfinał IMP, z którego awansował do dalszej rywalizacji, a w niedzielę Orzeł pewnie pokonał w meczu ligowym Renault Zdunek Wybrzeże.

Czwartkowy ćwierćfinał rozpoczął się niezbyt pomyślnie dla Kuby, jednak udana końcówka i odrobina szczęścia pozwoliła mu ostatecznie znaleźć się w upragnionej ósemce. – Cieszę się, że rzutem na taśmę awansowałem do półfinału. Wydawało mi się, że na swoim torze będzie łatwo. Tor był jednak całkowicie inny niż jest zazwyczaj i to mnie całkowicie zgubiło na początku. Na szczęście udało się awansować, a to jest najważniejsze – wyjaśnia.

Trzy dni później Orzeł Łódź nadspodziewanie łatwo rozprawił się z Renault Zdunek Wybrzeżem Gdańsk, pokonując ekipę Grzegorza Dzikowskiego 58:31. – Jestem bardzo zadowolony z tak okazałej wygranej całej drużyny. W kontekście rewanżu to spory sukces, ponieważ Wybrzeże jest mocnym zespołem, a taka zaliczka daje nam duże szanse na punkt bonusowy. Gratulacje dla reszty chłopaków, duży wkład w wynik mieli juniorzy. To w efekcie „zrobiło” dobry wynik. Oby podobnie było na wyjazdach – mówi Jakub.

Dwudziestopięciolatek stracił tylko dwa punkty, mimo to odczuwa pewien niedosyt. – Jeśli chodzi o mój występ to mogło być lepiej, gdybym od razu jechał na drugim motocyklu, bo na nim było o niebo lepiej. Niestety zasugerowałem się przedmeczowym treningiem i dokonałem złego wyboru. Oczywiście, nie jest źle, ale będę się starał aby w przyszłości w ogóle nie tracić punktów na torze w Łodzi – zdradza.

Mimo drobnych błędów i pomeczowych niedosytów Kuba jest zadowolony ze swojej dotychczasowej postawy. – Dziękuję trenerowi i prezesowi za wsparcie, dzięki czemu można się w pełni skoncentrować na jeździe. To jest jeden z elementów, dzięki któremu na razie jest dobrze – kończy.