Lokomotīve Daugavpils awizując krajowy skład na spotkanie w Łodzi był skazywany na pożarcie, jednak można uznać, że Łotysze dzielnie bronili honoru swojej drużyny. Zdaniem Kuby mecz nie był wcale spacerkiem, bo goście postawili mocny opór, a twardszy niż zwykle tor był dla gospodarzy utrudnieniem.

– Na pewno bardzo cieszy kolejna, dziesiąta już z rzędu, wygrana drużyny. Lokomotīve przyjechał osłabiony, ale to nie znaczy, że było łatwo. Mają świetnych zawodników, którzy startowali z rezerw taktycznych i ciągnęli wynik swojego zespołu. Tor również różnił się od tego, który mamy zazwyczaj w Łodzi, na jakim lubimy jeździć. Niestety prognozy pogody nie rozpieszczały i trzeba było go mocno ubić. Jest to jednak świetna lekcja dla nas, bo realia są takie, że kwestia przygotowania toru nie zależy tylko od gospodarzy. Dzięki temu meczowi mogliśmy wyciągnąć wnioski na przyszłość. Wszystko też wskazuje na to, że z Lokomotīvem spotkamy się w finałowym dwumeczu, dlatego dobrze się stało, że nie mieli okazji dopasować się do naszej tradycyjnej nawierzchni – wyjaśnia Kuba.

Wychowanek Unii Tarnów zdobył 9 punktów i dwa bonusy w pięciu startach, co nie jest wynikiem zaspokajającym jego ambicje. – Ze swojego występu nie jestem zadowolony. Niepotrzebnie odstawiłem motocykl, który się dobrze spisywał, ale tak jak powiedziałem – z tego meczu wynieśliśmy cenną naukę, która na pewno zaprocentuje w przyszłości – podkreśla.

Orzeł Łódź od kilku spotkań jeździ niemal niezmienionym składem. Dla zawodników oznacza to duży komfort psychiczny, który wpływa pozytywnie na ich wyniki oraz atmosferę w drużynie. – Dziękuję prezesowi i trenerowi za zaufanie, że mimo obniżki formy mam pewne miejsce w składzie i mogę się spokojnie odbudowywać, bo konieczność walki na treningach poskutkowałaby jeszcze większą zapaścią – przyznaje.